Historyczna tablica
Historyczna tablica
Stowarzyszenie Pokolenie Stowarzyszenie Pokolenie
321
BLOG

Grudzień 1983 - Pamięci Górników z Wujka

Stowarzyszenie Pokolenie Stowarzyszenie Pokolenie Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Na stronie internetowej IPN można przeczytać, że W 30. rocznicę pacyfikacji kopalni „Wujek” nie przez przypadek Kustoszem Pamięci Narodowej zostają spadkobiercy 9 Górników.
O zamordowanych w czasie pacyfikacji nie wolno zapominać. Dlatego dziś przypominamy, jak pamięć o nich rodziła się już w trudnych czasach PRL.
Jednym z bohaterów wydanej przez nas "Wiktorii" jest Włodzimierz Kapczyński, był on świadkiem próby zamontowania tablicy poświęconej górnikom. To, co wtedy zobaczył opisał w swoim pamiętniku.

Niedziela, 4 grudnia 1983 r.

Jadę do Katowic. Zapalam znicz pod krzyżem pomordowanych górników z KWK „Wujek”. Od strony wejścia do kopalni idzie gromada ludzi – prawie sami starsi wiekiem mężczyźni i kobiety. Niektórzy niosą kwiaty. Jest ich około sto osób. Mija mnie dwóch podejrzanych typów, którzy idą za tą grupą. Widzę jak ludzie składają kwiaty i palą znicze. Mężczyźni zdjęli czapki z głów. Tych dwóch drabów, którzy mnie mijali szarpie się z dwoma starszymi ludźmi, odbierając im jednocześnie aparaty fotograficzne. Na ich pytanie: czy nie wolno fotografować ludzi pod krzyżem? SB-ecy odpowiadają, że wolno, tylko kopalnia jest obiektem, którego nie wolno fotografować. Ludzie się rozeszli, ale od strony skrzyżowania idzie druga grupa ludzi i też kieruje się pod krzyż. Pytam o kościół i tam idę.
Pod światłami na przejściu widzę dużą grupę ludzi (kilkaset) – na czele trochę górników, instrumenty muzyczne i na czele dwóch młodych ludzi niosących tablicę. Widzę Kazika Świtonia i poznaję idącą obok niego niską i szczupłą p. Annę Walentynowicz. Dołączam do nich, witam się i idę dalej z nimi. Pod krzyżem Kazik zdjął kurtkę i czapkę, wziął z torby bluzę roboczą, młotek i przecinak. Ubranie dał jakiejś kobiecie do trzymania. Mnie zaproponował drugi młotek i przecinak, ale nie chciałem się rozbierać. Poza tym wybrałem się do Ludwiczaka z zaproszeniem na zebranie sieci oraz nie chciałem ryzykować zatrzymania i wpadki. Kobiet dała mi do trzymania ubranie Kazika, a jakiś młody człowiek wziął od niego przecinak i młotek. Zaczęli obaj kuć dziury w murze pod otwory śrub mocujących tablicę.
Przed przystąpieniem do kucia Świtoń powiedział do ludzi: „Proszę państwa! Gdyby ktoś został zatrzymany i skazany na kolegium, to proszę się skontaktować z moim osobistym adwokatem, mecenasem Kurcyuszem w Katowicach, ul. Wita Stwosza 3”. Tablica, jak się okazało, jest darem stoczniowców z Gdańska dla kopalni „Wujek”. Nie pamiętam słów znajdujących się na niej, ale pamiętam, że była odlana z brązu, o wymiarach ok. 600 na 400 mm. Po prawej stronie widniały trzy krzyże stojące pod stocznią i przez środek duży napis „Solidarność”.
W czasie kucia otworów śpiewaliśmy pieśni religijne. Pierwsza o świętej Barbarze. Po pewnym czasie podjechał radiowóz milicyjny z dwoma cywilami i z dwoma mundurowymi. Jeden z cywili wpadł pod krzyż, a za nim dwaj mundurowi, z krzykiem do Świtonia i tego drugiego: „Proszę przestać! Nie widzicie, że ludzie tu śpiewają pieśni religijne, a wy im przeszkadzacie tym kuciem?”. Dwóch milicjantów wykręciło ręce temu człowiekowi, który kuł z Kaziem oraz skuli mu ręce i wepchnęli do radiowozu. Kazia chciał brać cywil z milicjantem, ale podniósł się krzyk, że – za co? dlaczego? Zaczęto szarpać SB-eka za ubranie. Ten puścił Kazia, a milicjant też się odczepił, ale wdali się w dyskusje z kobietami. Ja zwróciłem się do drugiego SB-eka, żeby wytłumaczył tamtemu, iż niepotrzebnie przeszkadzają ludziom się modlić, że pomodlimy się i w spokoju się rozejdziemy. Po co drażnią ludzi? Ale ten (młody) tylko się uśmiechał i powiedział, że ten drugi to jego przełożony. Wtedy jakaś kobieta wyskoczyła do niego – „Jak wam nie wstyd? Tacy młodzi i zdrowi, zamiast iść robić do kopalni, wolą się z ludźmi szarpać i aresztują niewinnych ludzi!”. Nie mogąc zabrać Kazika wycofali się poza tłum i zaczęli przez radio wzywać pomocy.
Natomiast Kazio i drugi młody człowiek, który dołączył do niego, kują nadal. W pewnym momencie przecinak przebił cegłę i wpadł za mur. Okazuje się, że mur jest [szeroki] na jedną czwartą cegły. Strażnicy podali przecinak. Wiedzieliśmy, że za chwilę przyjadą posiłki – być może ZOMO i będą zgarniać wszystkich do „suk”. Mówię do kobiet, żeby śpiewały pieśni religijne – śpiewamy. Otwory w tym czasie wykute, ale nie pasują do kotew. Kazio poprawia, a potem zalepia otwory. Nie trzyma. Mocują się z tablicą. Widziałem, jak młody człowiek trzęsie się cały z wrażenia, latają mu szczęki i drżą ręce. Napięcie duże. Oczekujemy na atak MO i SB. Podjeżdżają wozy z MO – dwie nysy, kilka wołg i fiatów. Wyskakują z nich cywile i mundurowi. Pod krzyżem kilkadziesiąt osób, głównie kobiet. Reszta za ulicą – kilkaset mężczyzn i kobiet. Nie śpiewają – kibicują. Między ludzi wpadł pod krzyż starszy, niski, szczupły cywil i wrzeszczał: „Brać!”. Dwóch dryblasów z MO porwało Kazika, inni brali młodych mężczyzn i wlekli do „suk”. Jakaś kobieta przeraźliwie krzyczała, że zabrali jej syna. W międzyczasie Anna Walentynowicz wzięła młotek i przecinak pozostawiony przez Kazia i kuła nadal mur, mimo, że to było niepotrzebne. Jakiś SB-ek do niej wołał: „Pani Walentynowicz! Niech pani przestanie!”. Podbiegło dwóch niebieskich bydlaków i złapali ją za ręce wykręcając je do tyłu. Walentynowicz krzyczała – „Na pomoc! Ratunku!”, ale milicjanci wlekli ją po ziemi do samochodu. Nikt nie biegł z pomocą. Po zawleczeniu Ani do samochodu milicjanci zaczęli legitymować ludzi zabierając im dowody osobiste, przy czym wrzeszczeli – „Rozejść się!”. Ludzie zaczęli spod krzyża rozchodzić się. Pod krzyżem była wraz ze mną i Walentynowicz – Ela Seferowicz ze starszą panią, trochę mi znajomą (przypuszczam, że to była jej matka).
Poszedłem na drugą stronę jezdni i mówię do stojących tam mężczyzn: „Macie lekcję dialogu władzy ze społeczeństwem. Tak wygląda porozumienie. Zapisujcie się do partii i PRON-u”. Któryś [z mężczyzn] mi przytaknął, ktoś powiedział: „Ma pan rację – jest to lekcja”.
 

Nasze szeregi tworzą ludzie różnych profesji i zawodów. Są wśród nas dziennikarze, politycy, adwokaci, działacze społeczni, twórcy kultury i sztuki – ludzie kreatywni których połączyło przywiązanie do konserwatywnego systemu wartości. Wierni tym wartościom wspieramy wszystkie inicjatywy promujące ideę wolnego społeczeństwa, obronę mechanizmów gospodarki wolnorynkowej oraz poszanowanie dla tradycji i kultury narodowej. Wywodzimy się z różnych grup i środowisk jednak większość z nas swoją pierwszą społeczną działalność prowadziła w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. To właśnie tam formował się światopogląd wielu z naszych członków. To właśnie tam nabywaliśmy pierwszych doświadczeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura